Między nutami, Obrazy

Ruben Östlund i jego kwadrat sztuki

Scena z filmu THE SQUARE

THE SQUARE, czyli filmowy kwadrat, to artystyczny eksperyment, w ramach którego  wszyscy sobie pomagają, są wobec siebie przyjaźni, otwarci i życzliwi. Pomysłodawcą i inicjatorem akcji organizowanej przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Sztokholmie jest Christian, zawodowo szef muzeum, a prywatnie rozwiedziony ojciec dwóch córek.

Głównego bohatera poznajemy w drodze do pracy, krocząc wraz z nim i tłumem innych spóźnionych pracowników, mijając codziennie tych samych bezdomnych, dla których niezmiennie brakuje mu czasu i drobnych. Christian jest bardzo zajęty, całą jego uwagę zaprząta organizacja niezwykłej wystawy, która ma uwrażliwić odbiorców na potrzeby otaczających ich ludzi, otworzyć na wzajemne potrzeby i skłonić do niesienia innym bezinteresownej pomocy. Celem Christiana jest zorganizowanie wystawy, która powiąże sztukę nowoczesną z życiem zwykłego człowieka, wpisując jego wybory w kwadrat sztuki. Główny bohater nawet nie przypuszcza, że będzie miał okazję sprawdzić głoszone teorie w praktyce.

„Miejsce, w którym wszyscy mamy równe prawa i obowiązki. W jego obrębie nie można odmówić pomocy drugiej osobie”.

Scena z filmu THE SQUARE
Scena z filmu THE SQUARE

Sztuka wyboru

Wszystko zaczyna się od niespodziewanego zdarzenia – uratowania uciekającej dziewczyny z rąk napastliwego mężczyzny. Christian jest podekscytowany i dumny ze swojej reakcji, odzwierciedlającej głoszone przez niego wartości – oto bezinteresownie pomógł nieznajomej! Dalej jest już tylko lepiej, bo Christian rolą dobrego samarytanina może cieszyć się tylko przez chwilę; zanim dotrze do biura zorientuje się bowiem, że został okradziony: brakuje mu spinek do mankietów, portfela i …telefonu!

A co Wy byście zrobili dla swojego iPhona? Okazuje się, że współczesny człowiek jest gotów poświęcić naprawdę dużo… I mniej więcej o tym opowiada Ruben Östlund – reżyser znany m.in. z filmu TURYSTA, za THE SQUARE nagrodzony tegoroczną ZŁOTĄ PALMĄ w CANN.

Christian postanawia odzyskać swoją własność i tą decyzją uruchamia cały ciąg zdarzeń, obnażających hipokryzję, elitaryzm i snobizm, nie tylko jego, ale również współczesnego świata, szczególnie tego powiązanego ze sztuką nowoczesną.  Okazuje się bowiem, że za fasadą politycznej poprawności – hasłami o równości, branżową nowomową i dobrym wychowaniem – brakuje zrozumienia, a dotychczas stosowane umowy społeczne trzeba będzie przewartościować, aby gdzie indziej postawiać granice.

Ustalanie granic

Christian jest człowiekiem sukcesu – ma świetną pracę, dobrze zarabia i bywa w towarzystwie. To nie jest przykład ofiary losu. Dlatego postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i namierzyć sprawcę kradzieży. Nie jest to trudne z geolokalizacją umożliwiającą śledzenie telefonu. Akcja jednak się zagęszcza, gdy okazuje się, iż w miejscu wskazanym przez GPS stoi wieżowiec. Ale i tym razem błyskotliwy dyrektor muzeum potrafi znaleźć rozwiązanie – wraz ze swoim pracownikiem pisze list do złodzieja, który później (swoją „Teslą sprawiedliwości”) dostarczy do wszystkich mieszkań w bloku!

Film stawia pytania nie tylko o odpowiedzialność zbiorową – czy przypuszczając, że w danej grupie jest sprawca, mamy prawo ukarać wszystkich, ale również o granice sztuki (te dosłowne – gdy podczas sprzątania muzeum znika część prezentowanej właśnie wystawy i te abstrakcyjne – jak w tytułowym kwadracie), również o granice promocji (jak daleko można się posunąć, chcąc przebić się w mediach z własną informacją, jak podczas kampanii promującej filmową wystawę) i o granice w relacjach (kiedy wiek i pozycja wywyższają Christiana ponad miarę, stawiając ponad pokrzywdzonym chłopcem, czy kiedy podczas artystycznego performance’u pt. „Witajcie w dżungli” dochodzi o scen przemocy, ilustrując, jak cienka granica dzieli bierność od agresji).

Umowne prawdy

Kolejne sceny filmu Östlunda uświadamiają nam, jak odległe są od siebie z mozołem wypracowywany wizerunek i realne życie Christiana (starającego się pogodzić pracę sprawnego menagera z ojcostwem i życiem osobistym), że głoszona poprawność polityczna nie znajduje potwierdzenia w codziennych zachowaniach elit (spotykających się na eleganckich przyjęciach, ale nie radzących sobie w konfrontacji ze zwierzęcym obliczem człowieczeństwa i potrafiących pozory zachować tylko przez chwilę), że górnolotne slogany i wzniosłe idee sztuki tworzone są w oderwaniu od realnych potrzeb odbiorców (o czym dowiadujemy się w jednej z pierwszych scen, w trakcie wywiadu z dziennikarką, kiedy absurdalny słowotok branżowego żargonu opowiada absolutnie o niczym i później w scenie spotkania autorskiego znanego malarza, któremu co chwilę przeszkadza mężczyzna cierpiący na zespół Tourette’a).

Okazuje się, że tytułowy kwadrat – bezpieczny azyl, w którym trzeba sobie pomagać – to tylko symbol, miejsce wyznaczone i ograniczone. To kolejna umowa spośród wielu stosowanych w filmie i na co dzień w życiu – jak ta o bezpieczeństwie przechodniów na pasach, która ma sprawić, że poczujemy się pewniej albo o elitarności sztuki nowoczesnej, której tak naprawdę nikt nie rozumie, ale obracanie się w jej kręgach podnosi prestiż i wywyższa na społecznej drabinie.

Główny bohater mierzy się z wieloma umownymi prawdami, szczególnie o samym sobie; przegląda w oczach otaczających go ludzi, a obraz który do nas dociera, jemu długo umyka. W pogoni za odzyskaniem iPhona zaniedbuje obowiązki zawodowe i rodzicielskie; skupiając się na drobiazgach, gubi szerszą perspektywę, a w konsekwencji dotychczasowe życie. Christian musi skonfrontować się ze swoim wyobrażeniem o samym sobie i otaczającym go świecie. Wynik tej konfrontacji powinien dać odpowiedź na filmowe pytania, które odczytujemy w kolejnych scenach.

Reżyser jest wymagający i stawia przed widzami sporo pytań – o rolę sztuki, granicę kreacji, a w końcu o prawdę: czym ona jest i gdzie jej szukać? Czy pomaganie sobie stało się dziś tak wyjątkowe, że trzeba je sprowadzić do formuły artystycznej i pokazywać w muzeum?

Okazuje się, że wszystko, co staramy się zamknąć w jakichś ramach, będzie się wymykać, a stawiane bezmyślnie granice w końcu zaczną ograniczać. Warto zatem pamiętać, że THE SQUARE to nie tylko plac czy kwadrat, będący azylem; może być też klatką albo wręcz pułapką. Bo największe ograniczenia nosimy w sobie. Do zobaczenia koniecznie!

Przeczytaj o tym, jak rozpoznać sztukę współczesną i nie zgubić się w muzeum 🙂